Nie mogę uwierzyć, że istnieje ktoś, kto decyduje się na pojedynek z niełatwą prawie kilometrową ścianą, uzbrojony jedynie w palce rąk i nóg. Nie mogę uwierzyć, że można tak bardzo wejść w siebie, że zapomina się o strachu. Nie wierzę, że to, o czym czytam wydarzyło się naprawdę. Nie muszę wierzyć, mam dowód. Następny krok? Pokonać ścianę, nie wchodząc w nią.